Od autora

Dziś niewykształcony mieszkaniec wsi lepiej rozpoznaje gatunki roślin i zwierząt, niż przeciętny absolwent biologii nafaszerowany sześcioma rodzajami wiedzy chemicznej.” Tak napisał biolog, prof. Ludwik Tomiałojć w artykule „ Ochrona różnorodności biologicznej” zamieszczonym w czasopiśmie „Las Polski” (Nr 23 z 1999 r.).

I nie ma co się dziwić, że nauczyciele biologii bardzo niechętnie wyprowadzają dzieci  np. do lasu, na łąkę, ponieważ nie chcą być w kłopotliwej sytuacji, gdy dziecko poprosi o podanie nazwy rośliny czy usłyszanego ptaka.

I właśnie  "dzięki" takiemu przygotowaniu nauczycieli biologii w przeszłości, absolwenci szkół podstawowych nie potrafią nawet podać poprawnie kilku nazw dzikich roślin zielnych. Przykładem jest to, że pewien pracownik służb drogowych, który decyduje o koszeniu terenów położonych przy jezdniach. Pracownik ten w służbowym piśmie podał cztery „nazwy dzikich roślin”, wśród których nie było ani jednej (pełnej) nazwy rośliny. Innym dowodem na to, jak ogromne są braki edukacyjne z zakresu podstaw biologii jest to, co zostało napisane w piśmie napisanym przez pracownika Spółdzielni Mieszkaniowej "Słoneczny Stok" w Białymstoku. Autor nie lubi dzikiej przyrody, ponieważ jej nie zna. Jak można napisać i to w piśmie służbowym tak: "Administracje ze swojej strony starają się upiększać tereny zielone poprzez wysadzanie kwiatów". Sadzi się nie kwiaty, lecz tylko rośliny, bo z kwiatów  roślin, które miał na myśli autor tegoż pisma, poprzez posadzenie w ziemi, nie da się odtworzyć roślin. Nieprawdaż?

Kolejnym przykładem nieznajomości podstaw biologii jest to, jak pewna osoba pomyliła roślinę należącą do paproci, roślinę  zarodnikonośną, która to nigdy kwiatów nie wytwarza, z rośliną kwiatową.  A było to w miejscu publicznym. Dziecko, kierując palec na doniczkową roślinę  ozdobną należącą do rodzaju paproć, zapytało mamę: co to?
Mama zaś zdecydowanie odpowiedziała: synku, to jest kwiat. Sic!!!  A to są również efekty tego, że wielu zostało przyzwyczajonych (a nie nauczonych w szkole) do nazywania wszystkich roślin ozdobnych kwiatami. Takie błędy robią również, i to niestety w pełni świadomie, panowie w zielonych mundurach np. z Nadleśnictwa "Dojlidy" w Białymstoku. Na tablicy informacyjnej rezerwatu leśnego "Antoniuk" pod zdjęciem rośliny kwiatowej należącej do rodzaju kruszczyk napisano: "widłak spłaszczony", kiedy ta druga - należy do paprotników i kwiatów nie wytwarza. Ten błąd zapewne - nim tablice zostały ustawione przy rezerwacie - widziało wielu pracowników gospodarstwa leśnego. I oni też nie znają podstaw biologii, nawet ci po studiach leśnych; w lesie znają najlepiej to co nadaje się na materiał budowlany - drzewa; nie niewiele wiedzą o innych roślinach tworzących las, z nim nierozerwalnie związanymi.   A to jest jeden z dowodów na to, że ci leśnicy, którzy podjęli pracę w gospodarstwie leśnym nie są miłośnikami przyrody i dlatego też bez oporu wewnętrznego wycinają lasy wytworzone przez Matkę Naturę, lasy, których to mamy "niewielki procent" (fitosocjolog, prof. Władysław Matuszkiewicz, 2001r.).

Ze znajomością zwierząt jest podobnie. Tu przytoczę kiedyś podsłuchaną rozmową kilku starszych uczniów szkoły podstawowej (obecnie gimnazjalnej) podziwiających ogromne stado kawek i gawronów przelatujących nad miastem.

- Patrzcie ile kruków – kieruje uwagę innych jeden z uczniów.

- To nie są kruki, to są wrony – poprawia drugi.

Kolejnym przykładem są również wspomniani pracownicy gospodarstwa leśnego z Nadleśnictwa "Dojlidy". Oni nawet nie znają nazwy gatunkowej mrówki, która to jest ich sprzymierzeńcem. Potwierdzeniem tego jest treść tablicy ustawionej przy ścieżce przyrodniczej przy mrowisku w rezerwacie leśnym "Antoniuk".

I efekty tego są takie, ale i jeszcze gorsze. Władze administracyjne, które tak były uczone biologii, nie chronią bioróżnorodności, bo pozwalają zasypywać biotopy cennych gatunków roślin, roślin, z którymi związane jest życie wielu gatunków zwierząt. I w ten sposób giną lub są zagrożone bardzo cenne przyrodniczo ostatnie siedliska takie jak olszyny z meandrującymi strumykami (łęgi) wraz z równie cennymi wilgotnymi łąkami do nich przylegającymi. A giną dlatego, że zasypuje się je ziemią z budów, ponieważ np. tam jest najbliżej. I hałdy ziemi - które nawet rozplantowuje się  na łąkach torfowych - niszczą te jedne z najcenniejszych siedlisk, które to, zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Środowiska do Ustawy o ochronie przyrody, podlegają ochronie. Wywóz ziemi wybranej z wykopów należy wkalkulować w koszty budów lub postarać się o dofinansowanie z funduszy przeznaczonych na ochronę środowiska, bo tam są pieniądze przeznaczone na ochronę środowiska, a nie np. na budowę, przeważnie niepotrzebnych, zbiorników wodnych.

Przecież nadwyżkę ziemi można wywieźć do dołów po wybranym żwirze, glinie. Na nawiezionej ziemi nie wyrosną ponownie, jak na dzikiej łące, np. storczyki krwiste, kruszczyki błotne, listerie jajowate i wiele innych - chronionych. Ale tu nie tylko zależy nam na tych chronionych, ale i na wszystkich, które tylko tam mogą żyć, na różnorodności gatunków. Przecież te siedliska można wkomponowywać w architekturę miasta. Nieprawdaż? Hałdy ziemi są większym zagrożeniem dla siedlisk niż dzikie wysypiska, ponieważ te drugie  łatwiej usunąć, niż te pierwsze (np. z wyrośniętymi drzewami), by przywrócić życie, które tam przedtem istniało.

Właśnie z miłości do tej cennej przyrody tworzę tą witrynę. Pragnę, aby ona dała możliwość poznania najdoskonalszych dzieł Stwórcy, które nas otaczają, które niejednokrotnie zostały pominięte w edukacji szkolnej. Postaram się uświadomić innych, że każda roślina i zwierzę mogą żyć w odpowiadających im siedliskach i to, że najcenniejszymi siedliskami są te, w których żyje ogromna różnorodność gatunków.

Na tej witrynie pragnę dowieść, że wiele siedlisk podmokłych istniejących w miastach jest w lepszym stanie niż niejednokrotnie na wsi, gdzie prowadzi się intensywną gospodarką rolną. W miastach są olszyny (łęgi), w których nie prowadzi się gospodarki leśnej, łąki niezmeliorowane i te, w których stosunki wodne wracają do tych sprzed lat akcji meliorowania kraju. Jest tam raj dla np. botaników i entomologów.

Na mojej witrynie są również teksty o myślistwie i o myśliwych - o ludziach, którzy nie lubią dzikich zwierząt i zabijanie ich sprawia im przyjemność.

Jest też i miejsce poświęcone sprawie gospodarki leśnej w parkach narodowych. Do tego skłonił mnie fakt prowadzenia walki z owadami leśnymi ( np. kornikami) i dzikimi ssakami, w miejscach, gdzie natura ma rządzić się swoimi prawami.

Nie zapomniałem również i o zakładach energetycznych, które to nie chcą, lub z tego względu, że nie mają wsparcia finansowego, wymieniać nieizolowanych linii średniego napięcia (15 kV) poprowadzonych przez olszyny na – izolowane. I  cenne siedliska są niszczone.

Zdecydowałem się również na zamieszczenie uwag krytycznych do pracy jednego z naukowców - przyrodników, który to  swój dorobek naukowy powiększał publikując prace nafaszerowane błędami. Jest to równocześnie zachętą dla jednych do pisania prawdy, a drugim - tym nieuczciwym - chłostą za nieuczciwość. Przy okazji podałem nazwisko przyrodnika z tytułem naukowym, który w recenzji wyróżnił powyższą pracę. Sic!!!

Są też zdjęcia przyrodnicze i inne nawiązujące do przyrody, które to np. pokazują jej niszczenie.

Wśród tych zdjęć na razie będą dominowały fotografie dzikich roślin, ponieważ ich znajomość wśród większości jest bardzo mała lub żadna - nazywane są przeważnie "chwastami".  Będzie to pewne włączenie się w edukację szkolną, ponieważ obecnie nie obowiązuje – jak kiedyś - w szkole podstawowej znajomość książeczki zatytułowanej „Poznaj sto roślin”. Z innych roślin są i będą  pojawiały się zdjęcia te, które można odnaleźć w północno-wschodniej Polsce na polu, w lesie, na łące i w wodzie, a przede wszystkim występujące licznie w oazach dzikiej i bardzo cennej  przyrody doliny cieku Biała i - jej dopływu -  Bażantarka, położonych za os. "Leśna dolina", "Słoneczny Stok" i "Zielone Wzgórza" w Białymstoku. Dolina cieku Bażantarka jest biotopem nawet takich ptaków jak świerszczaki i derkacze, którego to głównie  "występowanie na terenie Puszczy Kampinoskiej  zadecydowało o uznaniu w 1999r przez Parlament Europejski za ostoję ptaków o randze europejskiej" (Przyroda Polska - 6/2003).

Mam nadzieję, że moja witryna spełni zamierzone cele: zainteresuje otaczającą przyrodą jednych, a drugich uczyni jej miłośnikami, miłośnikami, którzy dołączą do grona obrońców najdoskonalszych dzieł  Boga-Stwórcy – przyrody ożywionej.

Autor

zwieros@op.pl

 

Ps. Informuję, że  cel jaki postawiłem zdjęciom roślin, to ułatwienie rozpoznania roślin spotkanych w terenie i dlatego ich jakość techniczną stawiam na drugim miejscu.

Moja witryna - praca bezinteresowna (społeczna) będzie sukcesywnie uzupełniana, doskonalona, aktualizowana i zwiększała swoją objętość.

Proszę o życzliwe uwagi natury  merytorycznej i językowej.