Rzeź łosi w Biebrzańskim Parku Narodowym

Groźna kanonada.
Huczy broń myśliwska.
Łoś za łosiem pada,
Krew wokoło tryska.

Konającym ssakom
Piana płynie z pyska.
Widok przeraźliwy.
Żal za serce ściska,

A bardziej wrażliwym
I patrzącym z bliska
Widok ten bezsprzecznie
Łzy z oczu wyciska.

A sprawcy tej rzezi
Parkowi myśliwi
Radują się z tego,
Są bardzo szczęśliwi.

Bardzo często sobie
Zadaję pytanie:
Czy to tak wygląda
Duże zatroskanie

O przyrodę Parku,
I to w imię prawa
Odbyła się w Parku
Ta krwawa zabawa!?

To tak ma wyglądać
Ochrona przyrody?!
To jest hipokryzja,
To jest lanie wody,

Które to szczególnie,
Szat wam nie wybieli,
Chciałbym, byście o tym
Dość dobrze wiedzieli.

O i tacy mają
Nam przyrodę chronić!?
Przed nimi przyrodę
Trzeba ciągle bronić!!!

Nie wolno odwlekać,
Do za „pięć dwunasta”,
I to jak najszybciej,
Niezwłocznie - i basta!!!

zwieros@op.pl

Osowiec, wrzesień 1993r.

Ps. W wierszu tym celowo wprowadziłem zwrotki z poprzedniego, ponieważ jedno i drugie jest takim samym zabijaniem dzikich ssaków, choć nazywane są inaczej.