Śnieżny bałwanek

 

Śnieg puszysty pada
Od samego rana,

A gromadka dzieci
Tym uradowana

 

Bawi się śnieżkami
I lepi bałwana.

Rośnie bałwan w górę
Szybko metr po metrze,

A dzieci rumieńców
dostają na wietrze.


Wargi mu już robią
Z kawałka patyka;

Inne dziecko wyżej
Dwa węgielki wtyka.


Nos  mu szybko robią
Z niemałej marchewki,

I już zacierają
Ręce dla rozgrzewki.


- O, jeszcze nie wszystko,
Jeszcze nie gotowy.

Coś mu poszukajcie
Do przykrycia głowy


- Ktoś głośno zawołał.
I po pewnej chwili

Starym kapeluszem
Głowę mu przykryli.

 

I stoi bałwanek
Taki dumny, duży.

Ale wiosną zginie
W niewielkiej kałuży


I w postaci pary
Do nieba poleci

- Rozmyślają teraz
Zasmucone dzieci.


Wtem, ktoś ich pociesza
- Para ta u góry

Zamieni się zaraz
W bałwankowe chmury,


Które nosić będą
Hen w postaci pary,

Wszystkim bardzo cenne,
Życiodajne dary,

 

I jakże potrzebne
Nam i dla przyrody

Drobne kryształowe
Kropeleczki wody.


Więc poproście zgodnie
Kochaniutkie dzieci

Niech i wasza chmurka

Daleko poleci


Nad suche i martwe
Obszary Sahary,

I tam niech rozsieje

Te, tak cenne dary,


I martwotę ziemi
Piasku i kamieni

Cudownym sposobem
Na zieleń zamieni.


I nich więc przekaże
Kwiatom barwy tęczy,

Które każda kropla
Wszystkie w sobie wieńczy.


Dzięki wodzie  życie
Trwa wciąż bez ustanku.

Stąd i taki dumny
Jesteś nasz bałwanku.

 

zwieros@op.pl

 

 

Do strony głównej