Ochrona różnorodności biologicznej
"W ca
łej historii nie było pokolenia, które dźwigałoby na barkach większą odpowiedzialność za przyszłość świata, niż nasze." (P. Harrison 1992)Po raz pierwszy poj
ęliśmy ograniczoność zasobów Ziemi i anachronizm ekspansywnej gospodarki, tzw. kowbojskiej, oraz to, że praprzyczyną kryzysu środowiska jest nieopanowanie liczby ludzi i nadmierny konsumizm bogatych, a także to, że ubożenie bioróżnorodności niszczy "dorobek" milionów lat ewolucji, zagrażając zarówno człowiekowi, jak i przyrodzie.Konieczne jest kompleksowe przeciwdzia
łanie temu w nauce i polityce jako rewolucja w świadomości i gospodarce - trzecia (Globalna Rewolucja Przetrwania, według Klubu Rzymskiego) po rewolucji agrarnej i przemysłowej. Konieczne jest myślenie globalne i dalekosiężne oraz wyważone działanie oparte na zmienionym systemie wartości. Postępowanie ludzi na "statku kosmicznym Ziemia" wymaga nowej filozofii i etyki ekologicznej, mniej antropocentrycznej. Tę zmianę mentalności muszą propagować wszyscy światli ludzie, ale od przyrodników, jako najbardziej świadomych zagrożeń, oczekuje się odważnego głoszenia, że trwaniu naszej cywilizacji, wielu gatunków i biocenoz zagrażają dwie formy planetarnego zła:- szybkie narastanie liczby ludzi, biednych i nie
świadomych, zachęcanych do tego przez pewne ideologiczne gremia,- nadmierne eksploatowanie Ziemi przez mniejszo
ść bogatych.By
łoby nielogiczne bronienie fragmencików przyrody, a przyzwalanie na destrukcję biosfery; co więcej - takie "kosmetyczne" działania byłyby daremne. Świadomość śmiertelności jednostek, kultur i gatunków obliguje nas do odpowiedzialności za cały świat żywy: musimy ograniczać (zmniejszać) wielkość populacji ludzkiej oraz obniżać rozmiar konsumpcji.G
łówne zadanie początku XXI wieku to zachowanie jak najwięcej z naturalnego bogactwa przyrodniczego, gdyż obecnie wymiera rocznie 25-50 tysięcy gatunków istot żywych, co w ciągu dwóch pokoleń ludzkich grozi utratą 33-50% wytworzonej przez miliony lat bioróżnorodności. To jakby zniszczenie połowy książek (instrukcji życia), w większości nie przeczytanych, gdyż większość ginących to gatunki nie opisane przez naukę. Tymczasem biologia jako nauka jest zbyt nieświadoma tego stanu, zbyt słaba kadrowo i finansowo, by wyprzedzić proces tej destrukcji, gdyż uznane przez dominujących biologów molekularnych za "niemodne" badania taksonomiczno-systematyczne i ekologiczne są zbyt słabo dotowane. Co zatem pilniejsze? Prawa budowy i funkcjonowania atomów, molekuł, komórek, organizmów żywych nie zmieniają się w ciągu paru generacji ludzkich. Nawet zawieszenie (nie postulowane) badań nad budową struktur i organizmów, nad ulepszaniem natury, nad długowiecznością nie zagroziłoby ludzkości. Może nieco wcześniej umarłaby część ludzi w zamożnych krajach, którym kosztowna medycyna przedłuża życie. Natomiast złożoność zespołów ekologicznych, mechanizmy ich funkcjonowania, a zwłaszcza ziemskie warunki środowiskowe zostaną rychło zmienione nieodwracalnie - zanim je poznaliśmy. Zagraża to przyszłości gatunków, także przyszłości naszego gatunku (nie tylko jego jednostkom). PILNOŚĆ zatem przemawia za przyznaniem w naukach biologicznych okresowego priorytetu badaniom ekologicznym i taksonomicznym oraz działaniom ochroniarskim - przed klonowaniem i tworzeniem zmodyfikowanych organizmów, gdyż na naśladujące Boga (Ewolucję) działania zawsze będzie czas, a następne pokolenia popełnią mniej błędów. Życie na planecie ubożeje, a zapobieganie temu wymaga prostych środków: świadomości, woli politycznej, pieniędzy, kadr. Takie myślenie trzeba dopiero zaszczepić nawet w samej społeczności biologów!Polska polityka ekorozwoju realizowana jest przez biologów-ekologów. Brak ich w polityce, planowaniu, administracji ministerstw, województw, powiatów. S
ą za to "znachorzy ekologiczni". Odbiologizowana administracja przez ochronę środowiska rozumie tylko jego oczyszczanie, co powoduje niezrealizowanie programów biologicznej ochrony i odtwarzania, reintrodukcji, powiększania obszarów chronionych, biologicznego monitoringu stanu przyrody, edukacji prośrodowiskowej. Wobec rażącej nierównowagi sił we władzach ochrona przyrody jest niedorozwinięta kadrowo i "zagłodzona" finansowo. Nasila to też zbyt mała liczba oraz słabość intelektualna i polityczna polskich biologów, w tym ekologów, ich naukowych instytutów, czasopism i stowarzyszeń, milczących w sprawach polityki ekologicznej państwa. W całej Polsce Zachodniej, Północnej i Wschodniej nie ma ani jednego interdyscyplinarnego instytutu biologii środowiskowej (ekologii), zdolnego podejmować zlecenia rządowe lub przeciwstawiać się programom zagrażającym przyrodzie.Aby promowa
ć ekorozwój niezbędny do przeprowadzenia Globalnej Rewolucji Przetrwania, potrzebni są biolodzy środowiska wyposażeni prócz wiedzy teoretycznej także w praktyczną wiedzę o gospodarce rolnej, leśnej, łąkowej i wodnej. Takich absolwentów trzeba by dopiero wykształcić, modyfikując programy studiów, odtwarzając związki biologii uniwersyteckiej z akademiami rolniczymi. Dziś niewykształcony mieszkaniec wsi lepiej rozpoznaje gatunki roślin i zwierząt, niż przeciętny absolwent biologii nafaszerowany sześcioma rodzajami wiedzy chemicznej. Dominacja chemicznego elementu w nauczaniu polskich biologów będzie miała fatalne konsekwencje dla skuteczności naszych absolwentów w wieku XXI - Wieku Biologii, nie Chemii! Pilne staje się też dokształcanie podyplomowe dawnych absolwentów.Przed nasz
ą cywilizacją stanęła groźba kryzysu globalnego, którego przyczyną nie jest niedostatek odkryć fizycznych, technologicznych czy molekularnych. Nam i biosferze szkodzi najbardziej niedorozwój biologii środowiskowej (wiedzy ekologicznej, taksonomicznej) oraz niskie ocenianie przez kierujących naukami biologicznymi biologów molekularnych, jak politycy hołdujący nieraz "postępowi za każdą cenę". W celu zmniejszenia skutków globalnego kryzysu niezbędne jest, aby:- biologia
środowiska skupiała najlepsze umysły ludzkości, dostrzegające jej okresowy priorytet,- zastosowanie tej wiedzy znalaz
ło się w rękach profesjonalnych biologów środowiska, zdolnych do pełnienia roli administratorów i współtwórców zrównoważonej gospodarki (ekorozwoju).Prof. Ludwik Tomia
łojćLas Polski nr. 23 /1999