Od autora witryny

Niżej zamieszczam odpowiedź przyrodnika na apel, w którym to autorzy - leśniczowie stają w obronie Puszczy Białowieskiej przed jej ochroną, kłamiąc mieszkańcom wiosek puszczańskich, że np. ochrona PB zaszkodzi im i Puszczy.

 

http://www.bialowieza.biaman.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=120&Itemid=39

Ochrona przyrody – nie dla idiotów

Autor - znany przyrodnik Janusz Korbel oskarża lokalne władze samorządowe, że działają na szkodę obywateli gmin puszczańskich. Zamiast mówić prawdę i wiązać rozwój regionu z niepowtarzalnym w skali Europy bogactwem w postaci Puszczy Białowieskiej publicznie kłamią, hamują korzystanie z tego skarbu i stają w obronie modelu z przeszłości, która już nie wróci.

Rasizm – to zespół poglądów opartych na tezie, że ludzie jednej rasy, mający jeden kolor skóry lub pochodzący z jednego regionu są lepsi od innych lub, że przysługują im inne prawa niż pozostałym. Rasizm nie ma podstaw naukowych, lecz odrzucany jest przede wszystkim z powodów etycznych co wynika przede wszystkim z możliwości wykorzystywania go jako narzędzia politycznej demagogii.

Ksenofobia – to niechęć lub wrogość w stosunku do obcych wynikająca z etnocentryzmu, czyli przekonania o wyższości własnej grupy nad innymi. Zwykle rozwija się jako narzędzie polityki i manipulacji społecznej.

Każdy chyba zna nachalne hasło sieci hipermarketów, które brzmi: „Media Markt – nie dla idiotów!” Hasło ma sugerować, że kupowanie w tych sklepach jest po prostu tańsze, czyli opłaca się. Ale jeśli ktoś jest idiotą i chce kupować drożej gdzie indziej, to jego sprawa.
To hasło przychodzi mi na myśl, kiedy tzw. „rodowici mieszkańcy Białowieży” znowu zbierają podpisy pod protestem przeciw powiększeniu Białowieskiego Parku Narodowego. Region pogranicza kultur, wyznań i narodów jakim jest Puszcza Białowieska, w dodatku zasiedlany dopiero od XVI-XVII wieku na „syrom koreni”, czyli w wyciętym lesie, gdzie jeszcze przed stu laty sprowadzano osiedleńców z Niemiec, Polski, Rosji a innych wywożono na Syberię lub nieco później do komór gazowych, nie ma oczywiście żadnej rdzennej ludności. Indian, którzy by zamieszkiwali las przez tysiąclecia i przetrwali do dzisiaj tutaj nie ma. Przypisywanie sobie jakichś specjalnych praw w związku z urodzeniem jest sprzeczne z Deklaracją Praw Człowieka i wręcz żenujące. Ale nie o tym propagandowym zabiegu w duchu ksenofobiczno–szowinistycznym chcę napisać, a o pieniądzach i prawach obywatelskich. Żyjemy w kraju wolnym i każdy (choć standard rzetelności dla przedstawicieli władzy, nawet lokalnej, powinien być wyższy) może sobie zbierać podpisy pod czym chce, trudno jednak zrozumieć motywację tych, którzy protestują przeciw – wydawałoby się – czemuś w oczywisty sposób korzystnemu dla nich.

No właśnie, podjęta przez „Radnych Gminy Białowieża oraz Wójt” (którzy już na wstępie ulotki określają się jako jedyni prawomocni przedstawiciele społeczeństwa) kampania przeciw inicjatywie powiększenia parku narodowego wydaje się tak absurdalna i pozbawiona sensu, że trudna do zrozumienia. Niestety, w ulotce można znaleźć też wiele kłamstw, które tych „przedstawicieli społeczeństwa” powinny zawstydzić. Dopiero telefon (tutejszej) koleżanki, która siarczyście przeklinając opowiedziała mi, jak to jej mama także podpisała się pod protestem, uprzytomnił mi, o co chodzi. Dlaczego się podpisała? – Bo chce móc wchodzić do puszczy – padła odpowiedź. A więc tzw. „zwykli ludzie” ciągle podatni są na kłamstwa i manipulacje, boją się, że las zostanie przed nimi zamknięty, że nie będą mogli zbierać grzybów, kupić drewna, że coś im się zabierze! Propaganda uprawiana od lat na tym terenie zbiera żniwo! Widocznie trzeba ciągle mówić na czym polegają kłamstwa tej propagandy. Najlepiej wyjaśnia to ulotka z 2000 roku, napisana w podobnym stylu i stosująca metodę konfliktowania (jeśli nie jesteś naukowcem, to musisz stąd uciekać lub protestować), w której czytamy, że na terenie parku nie będzie można zbierać owoców i grzybów (kłamstwo – już wówczas „Kontrakt dla puszczy” zapewniał, że będzie można, a dzisiaj obręb ochronny Hwoźna w Białowieskim Parku Narodowym, czyli połowa małego parku, od lat jest otwarty dla zbieraczy!); że nie będzie można stosować środków chemicznych w rolnictwie (manipulacja! – tereny rolne nie są i nie będą terenami parkowymi, więc ich to nie dotyczy, a przy okazji, za rolnictwo ekologiczne można brać spore dopłaty z Unii), że zabraknie lokalnie surowca drzewnego i drewna opałowego (nieprawda – zapotrzebowanie lokalne jest na poziomie ok. 50 000 m3 i każdy projekt powiększenia parku, dawny i obecny, zakłada zaspokojenie lokalnych potrzeb! Dzisiaj większość drewna wyjeżdża poza region); w propagandowej ulotce straszono wzrostem bezrobocia i małym oraz wątpliwym wzrostem dochodów z turystyki (żeby zrozumieć absurd tej ulotki wystarczy porównać Białowieżę, mającą park narodowy, z innymi miejscowościami!) Dalej, w ulotce jej autor – jak rasowy politruk – straszy, że nastąpi utrata perspektyw rozwojowych i postępujące ubóstwo! Wymyślenie tezy głoszącej, że najsłynniejszy park narodowy jest powodem upadłości regionu aż trudno sobie wyobrazić, ale kiedyś mistrzowie propagandy tłumaczyli, że amerykańscy kapitaliści zrzucają na spadochronach stonkę na nasze pola i ...niektórzy w to uwierzyli.

Oczywiście, zgodnie z regionalną tradycją, ulotki sprzed 6 lat nie były podpisane nazwiskiem i nie miały adresu tajemniczego Komitetu Protestacyjnego Ziemi Hajnowskiej. Od tamtego czasu w Białowieży powstały liczne wielkie hotele, rozwinęła się baza turystyczna, powstały SETKI nowych miejsc pracy, region ma niższe bezrobocie od innych, tylko technikum leśne produkuje bezrobotnych, bo zatrudnienie w leśnictwie (podobnie jak w całej Europie) maleje a hotele potrzebują osób wykształconych w hotelarstwie i gastronomii, a nie w uprawach leśnych. W aktualnej ulotce, tym razem sygnowanej przez radę gminy, pojawiły się i nowe wątki. Wątek przyrodniczy głosi, że ochrona parkowa zamieni puszczę „w zaniedbane laski osikowo brzozowe”. Jeśli dla radnych i wójt obszar BPN, podziwiany przez ludzi z całego świata, jest takim zaniedbanym laskiem, to ja się poddaję... Z kolei wątek ochroniarsko–ludowy informuje, że to my, czyli „rodowici” mieszkańcy zapewniliśmy puszczy „przetrwanie przez wieki” i dzięki nam „puszcza przetrwała zawieruchy dziejowe”!... Okazuje się – według autorów ulotki – że to piszący ulotkę rodowici mieszkańcy chronili puszczę przed siekierami możnowładców i okupantów... Hm, poza może osocznikami, którzy wsparli powstanie listopadowe przeciw okupantom rosyjskim i za to wywieziono ich na Syberię, skąd nie wrócili, o jakiejkolwiek obronie Puszczy przez mieszkańców historia milczy, bo i jak miałaby ona wyglądać, skoro las był w rękach królów, carów lub państwa a nie ludności?... Cóż, populistyczna demagogia nie zna granic...

Dlatego oskarżam lokalne władze samorządowe, że działają na szkodę obywateli. Zamiast mówić prawdę i wiązać rozwój regionu z niepowtarzalnym w skali Europy bogactwem w postaci Puszczy Białowieskiej publicznie kłamią, hamują korzystanie z tego skarbu i stają w obronie modelu z przeszłości, która już nie wróci. Haniebna manifestacja, jaką lokalni politycy zorganizowali przed 6 laty w Białowieży pod hasłami głoszącymi, że naukowcy są przyczyną biedy regionu a „unijni judasze” mają iść precz, powinna być lekcją, żeby nigdy więcej nie poddać się takim manipulacjom. Ale oczywiście, „rodowici mieszkańcy” mają wolny wybór i mogą głosować zamiast za objęciem całej puszczy parkiem narodowym, za wizją deficytowej gospodarki leśnej, wyprzedażą najcenniejszych terenów przyrodniczych i krajobrazowych pod budownictwo letniskowe i za wyjazdami ich dzieci jak najdalej z krainy, gdzie proponuje im się karierę jako pilarz lub sprzedawca w supermarkecie. Ale urokiem demokracji jest także to, że „Radni Gminy Białowieża oraz Wójt”, którzy apelują posługując się demagogią i nieprawdą nie są jedynym głosem społeczeństwa, bo są też organizacje pozarządowe, są indywidualni obywatele (bez znaczenia czy rodowici, czy też nie!), jest prawo europejskie i polityka państwa.

Zanim prezydent RP powołał zespół do opracowania ustawy chroniącej wartości przyrodnicze i kulturowe regionu Puszczy Białowieskiej, do kancelarii prezydenta zaproszono wszystkich samorządowców z terenu, by usłyszeć jakie są ich oczekiwania (nie jest więc prawdą, jak pisze w ulotce, że zostali całkowicie pominięci i nikt ich nie spytał o zdanie). Przedstawiciele „rodowitych mieszkańców” chcieli oczywiście pieniędzy, chcieli nowych dróg i infrastruktury technicznej ale jakoś nikt nie upominał się o ochronę lokalnej kultury czy przyrody. A skoro chodzi tylko o pieniądze, to tym bardziej nie rozumiem dlaczego nie protestuje się, by uzyskiwać dopłaty unijne z prostego faktu, że cała puszcza objęta jest obszarem Natura 2000? Sam słyszałem, jak na spotkaniu podczas prezentacji planu studium gminy w Białowieży radni i wójt lamentowali, że „nam tu zrobiono Naturę 2000 bez naszej zgody!” (w apelu pisze się nawet, że Naturę 2000 „powołano z naruszeniem prawa”!). To może, zamiast rozpaczać, szanowni Radni, którym nie podoba się prawo unijne i wolicie może koncepcję realizowaną w sąsiednim kraju, powiedzcie swoim mieszkańcom, jakie środki pomocowe z UE mogą mieszkańcy dostać? W ramach programu rozwoju obszarów wiejskich do 2013 roku na obszarach objętych Naturą 2000 można na przykład dostać rocznie 1600 zł za hektar jeśli będzie tam ochrona siedlisk lęgowych ptaków, 1450 zł za ochronę łąk, za zachowanie lokalnych ras koni (np. konik polski, tzw. tarpan) można dostawać 1500 zł za sztukę, za owce 330 zł za sztukę, a można też brać co roku pieniądze za zachowanie miedz... Ale nie, lokalne samorządy wolą zbierać podpisy przeciw parkowi narodowemu i obrażać się na Naturę 2000 (którą nam ci „unijni judasze” tu sprowadzili!) strasząc ludzi ewidentnymi kłamstwami, że park przynosi biedę a las będzie zamknięty.

O co więc tu chodzi? Przecież każdy rozsądny człowiek przyzna, że park narodowy to świetna marka handlowa, więc warto go mieć na obszarze swojej gminy. Kadra naukowa jaką przyciąga park to też bezcenny skarb dla regionu – prawie niewykorzystywany. Dyrektor parku w Białowieży mówi, że odwiedza go rocznie ok. 240 000 turystów. Może to zawyżona ilość, bo liczy się bilety, ale z pewnością chodzi o niebagatelną liczbę. Niejedna miejscowość w Polsce chciałaby mieć tylu turystów, bo to żywa gotówka, a tymczasem gminy zbierają podpisy pod niezgodą na większy park i więcej ludzi, także poza Białowieżą w gminach gdzie dziś parku nie ma! Większy park narodowy to kolejne miejsca pracy, to nowe możliwości rozwoju obsługi turystycznej i usług, to także możliwość edukacji... Dlaczego lokalni politycy nie zbierają podpisów na przykład pod żądaniem wykorzystania kadry instytucji naukowych i zaplecza parkowego dla potrzeb lokalnych? A może ludzie boją się utraty wolności? W nowej ulotce „Rady Gminy Białowieża i Wójt” straszy się jak 6 lat temu, że puszcza będzie objęta ochroną ścisłą a mieszkańcy będą musieli emigrować za chlebem! Kiedyś słyszałem, że „oni” chcą nas tu zamknąć w rezerwacie i „każą w łapciach chodzić”. Chyba nawet dziecko nie uwierzy w taką bzdurę i nie wyobrazi sobie, że puszcza i miejscowości zostaną otoczone jakimś płotem i ludziom się każe ubierać łapcie. To w naszym własnym interesie powinniśmy dbać, by nie budować tu obcych stylowo domów, nie niszczyć lokalnych tradycji, nie zmieniać historycznych nazw i nie niszczyć piękna krajobrazu. Na straży takich wartości stają właśnie samorządy w wielu miejscowościach, np. na Mazurach, bo widzą w tym interes gmin. A tak na marginesie, to do obecnego parku narodowego mieszkańcy regionu puszczy mają wstęp wolny, nie muszą płacić za bilety i jest to kolejny dowód, że park nikomu nie odbiera żadnych praw a nawet daje przywileje.

A jak wygląda sytuacja poza parkiem narodowym? Proszę bardzo: nie wolno wchodzić do młodników, nie wolno poruszać się swobodnie po wielu tysiącach hektarów tzw. Lasów Naturalnych Puszczy Białowieskiej, gminy straciły część podatków i nie zyskały żadnej atrakcji przyciągającej turystów, tysiące walą do Białowieży oglądać żubry i Białowieski Park Narodowy. Ale Rada Gminy i Wójt protestują przeciwko parkowi!

O co więc chodzi? Poza przychodzeniem na myśl przytoczonego na początku hasła hipermarketu znam jeszcze tylko jeden argument, ważny, choć dotyczący zaledwie małej grupy osób w skali regionu. Średnie wynagrodzenie brutto w Nadleśnictwie Białowieża w roku 2005 wynosiło 4300 zł (43 osoby). W tym samym roku średnie wynagrodzenie w parku narodowym wyniosło 1996 zł (106 osób). Objęcie całej puszczy parkiem narodowym może się więc wiązać ze zmniejszeniem zarobków większości spośród 150 pracowników wszystkich nadleśnictw puszczańskich, jeśli przejdą do parku. To konkretny problem, wymagający rozwiązania, choć trzeba go postrzegać w kontekście całego rynku pracy. A przecież samych firm turystycznych, które na powiększeniu parku narodowego ewidentnie skorzystają jest tutaj blisko 300. Zastępcą wójt Białowieży jest zastępca nadleśniczego, przewodniczącym rady gminy jest inżynier nadzoru w nadleśnictwie, można przypuszczać, że dobro ich firmy jest dla tych osób ważne – mamy więc do czynienia z pewnym konfliktem interesów niezawinionym przez nikogo, tylko powstałym w wyniku sytuacji prawnej.

Tego samego dnia, kiedy znany ekonomista przedstawiał w Warszawie zespołowi powołanemu przez prezydenta RP informację o dziesiątkach milionów złotych, jakie można by było uzyskać dla regionu w związku z objęciem całej puszczy parkiem narodowym i kiedy zespół zastanawiał się którego dnia szkic pomocy i strefowania będzie na tyle sprecyzowany, żeby można zaprosić na spotkanie przedstawicieli gmin i rozpocząć merytoryczną dyskusję, tego samego dnia radni w gminie Białowieża postanowili zaprotestować przeciw powiększeniu parku i zebrać podpisy pod tym protestem. Po co brać pieniądze z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na terenach Natura 2000? Po co dodatkowe środki w związku z powiększeniem parku narodowego? Po co chronić cokolwiek? Lepiej narzekać jak nam jest tutaj źle przez nierodowitych, przez naukowców i przez Unię, chociaż jeden z moich sąsiadów twierdzi, że źle jest dlatego, że nie ma cara.

Janusz Korbel